Jak już wielokrotnie mówiłam czytam bardzo dużo książek.
Dlatego spora część z nich jest dla mnie po prostu przewidywalna. Kiedy
dostałam książkę, o której dzisiaj chcę Wam opowiedzieć ( a było to już jakiś
czas temu), też tak myślałam. Po przeczytaniu zrozumiałam jednak dosłowne
znaczenie powiedzenia „nie oceniaj książki po okładce”(która swoją drogą jest bardzo ładna).
„Magia kasztana” opowiada o dziewczynie, której rodzice giną
w wypadku samochodowym. Główna bohaterka musi pozostawić swoją ukochaną,
niewielką miejscowość i wyjechać do Warszawy by zamieszkać z siostrą jej ojca,
której praktycznie w ogóle nie zna. Kamili nie jest łatwo. Musi poradzić sobie
nie tylko z brakiem rodziców i ogromną tęsknotą za domem, ale także bardziej
codziennymi sprawami jak szkoła. Poznaje wiele osób – zarówno tych, bez których
nie wyobraża sobie dalszego życia, jak i tych, którzy starają się jej to życie
uprzykrzyć. Opisane są tam także problemy jej bliskich - tajemniczego Wojtka, nieszczęśliwie zakochanej Małgosi i samotnego reżysera Piotra.
Niesamowitego
„klimatu” nadają książce cytaty zamieszczone na początku każdego rozdziału.
Niezwykły jest też sposób patrzenia na świat głównej bohaterki i to w jaki
powieść ta pokazuje sytuacje, które spotykają ogromną liczbę ludzi, a których
często nie dostrzegamy.
Jest to
chyba jedna z pierwszych książek, którą mogę czytać nieskończoną ilość razy, i
za każdym porusza mnie tak samo mocno.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz