piątek, 13 stycznia 2017

"Magia kasztana" - recenzja.



Jak już wielokrotnie mówiłam czytam bardzo dużo książek. Dlatego spora część z nich jest dla mnie po prostu przewidywalna. Kiedy dostałam książkę, o której dzisiaj chcę Wam opowiedzieć ( a było to już jakiś czas temu), też tak myślałam. Po przeczytaniu zrozumiałam jednak dosłowne znaczenie powiedzenia „nie oceniaj książki po okładce”(która swoją drogą jest bardzo ładna).


„Magia kasztana” opowiada o dziewczynie, której rodzice giną w wypadku samochodowym. Główna bohaterka musi pozostawić swoją ukochaną, niewielką miejscowość i wyjechać do Warszawy by zamieszkać z siostrą jej ojca, której praktycznie w ogóle nie zna. Kamili nie jest łatwo. Musi poradzić sobie nie tylko z brakiem rodziców i ogromną tęsknotą za domem, ale także bardziej codziennymi sprawami jak szkoła. Poznaje wiele osób – zarówno tych, bez których nie wyobraża sobie dalszego życia, jak i tych, którzy starają się jej to życie uprzykrzyć. Opisane są tam także problemy jej bliskich - tajemniczego Wojtka, nieszczęśliwie zakochanej Małgosi i samotnego reżysera Piotra.

 Niesamowitego „klimatu” nadają książce cytaty zamieszczone na początku każdego rozdziału. Niezwykły jest też sposób patrzenia na świat głównej bohaterki i to w jaki powieść ta pokazuje sytuacje, które spotykają ogromną liczbę ludzi, a których często nie dostrzegamy.
               
 Jest to chyba jedna z pierwszych książek, którą mogę czytać nieskończoną ilość razy, i za każdym porusza mnie tak samo mocno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz